środa, 14 października 2015

Pusta dłoń /jesiennie/


Brązowy liść obok żółtego
na ziemi otula kasztany
pozbawione kolczastych łupin
i żołędzie
po które do miasta
nie wejdzie zwierzyna.
Wiatr prawie nie napina
białych żagli,
zapadły w sen zimowy
przy fiordzie w marinach.
Dzikie wino
uczepione ścian
czerwienią zachwyca oczy.
Złocisty zachód
opuszcza pomarańczową tarczę
za zziębniętymi górami.
Wiatr wyostrzył węch.
Do przewiania
szuka odkrytej ofiary.
Fala zimna,
zmartwiona,
odesłana w samotność,
szuka starego przyjaciela.
Bez myśli
schłodzona dłoń
dosięga kasztana.
Wypadł z niej,
nie wiedzieć - dlaczego?
A miał w niej być na szczęście.
Dobrą wróżbę.
Przepowiednię
nieznanego losu.
Odpędzenie złego.
Miał - lecz wpadł do wody.
Zostawił małe kręgi.
Zniknęły w wieczornej tafli.
Bez zapamiętania.
Na jutro przysięgi.



H., 02.10.2009