Od wielu dni tkwiła w zamyśle, że na
przekór, pomimo... uruchomi – jeszcze raz, jeszcze.
Zniesie ból, tego jest pewna, gdy
stanie w zimnie, poszumie, przypływie, obojętności przymglonego
słońca. Mało tego, tobie o tym opowie jak wtedy, gdy było
łatwiej.
Przez to że ranek był chłodny,
południe całkiem pogubione, wszystko pozbyło się kolorów, które
zaświadczały, że nawet zimne serca mogą poczuć przychylność
horyzontu i nie będzie się oddalał.
Szła tuż przy rozlewających się
zakolami końcówkach fal. Niekiedy w śladach końskich kopyt
przystawała na złapanie równowagi. Jak kiedyś, w innym mieście,
nad fiordem, zobaczyła go na spacerze. Prowadzony przez dziewczynę
niespodziewanie przystanął, odwrócił
mądrą końską głowę i spojrzał
najdalej, śląc pozdrowienie.
Fale wciąż przypływały nie bacząc
na łaskotania wiatru.
Potykając się, wykoślawiając stopy
w przemoczonym pisaku, wciąż szła. Tym razem nie chciała
wiedzieć, czy klif... teraz nie zniosłaby jego kolejnych ran. W
szarej przestrzeni daleko majaczył krzyż. Ku niemu dziś, po
przypomnienie o tych, którzy na zawsze w głębinie, posłała
prawie całe myślenie, bo że tam nie dopełznie nawet na kolanach
też wiedziała.
Przybliżali się ludzie, większość
z psami. Nie bała się czworonogów, instynktem czuła, że
podbiegają tylko po zabawę albo dotknięcie ręki mokrym, mądrym
psim nosem.
Zapatrzona w nitkę półwyspu nie
zauważyła, że wszyscy gdzieś zniknęli. Została sama w zimnie i
leniwym wietrze, który i tak, mimo starań żeby nie, dotkliwie
przenikał każdy nadwerężony ostatnimi przejściami nerw. Stanęła
twarzą do dali, rozpostarła ramiona, objęła piękno. Tak było
najlepiej – myśli mogły pójść swobodnie w każdą stronę,
kłaść ciepło na fali i patrzeć jak je zabiera, dalej, w
nieznane i dobrze, że nie wiadomo dokąd.
Znad wody unosiła się szansa, że te
niechciane nie wrócą.
Te o tym, w jaki sposób to będzie, za
którą przyczyną zniknie.
Mt_
OdpowiedzUsuń..Na "beju" chyba juz przestanę "gościć" ..Poeta ze mnie żaden.
W ogóle "pisać" powili już się odzwyczajam, jednakowo wciąż postrzegam i widzę , choćby nie wiem na co, bym patrzył...
Delektuje się tym winem.
I coś "nabazgram" ... Tworzenie rysunków lepiej mi idzie niż składanie wersów : )
Więc jeśli nie można inaczej, to zostańmy Dziś przy winie, Jutro może trafić na lepsze rozeznanie możliwości.
UsuńDobrej nocy, MT :)
Mt_
Usuń"Rozeznanie możliwości" dalej nierozeznane ; ).
Po wczorajszym kieliszku wina jakiś niedosyt, może załatam go kawą?... Druga dla Ciebie Alino.
Dobrego dnia Ci życzę : )
Skąd mogłam wiedzieć, że czeka na mnie kawa choć z daleka to bliska :)
UsuńPierwszy zdecydowany mróz już nocą wpadł mi do pokoju, jakby chciał zakląć wszystkie niepokoje. Czy tak się stało?
Dziękuję Ci za pamięć, MT, znajdź dzisiejszą chwilę na rozświetlenie tego, co Cię tu przyprowadza.
Do później :)
A ja mam nadzieję, że te niechciane nie tylko nie wrócą ale przyślą inne, nieco zaskoczone, mówiące śpiewnym, wesołym głosem, że jeszcze nie czas. Niech opuści zmęczone ramiona, rozejrzy się wokół. Wiatr rozwiał mgłę i chmury, jest chłodno ale zaświeciło słońce podmalowując rzednące liście jeszcze ocalałe na drzewach, podbieliło śnieguliczki na krzewach a poniżej śliczne, czerwone owoce irgi - nadzieja dla ptaszków, które nie odleciały w cieplejsze strony. Tak, ten znajomy szum - czasem grzmot - to radujący się z dużej ilości wody wodospad. Czy to słońce czy może ta radość jest zaraźliwa? Byleby była, nie potrzebna mi odpowiedź.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Jestem, czytam co powiedziałeś.
UsuńWłaściwie, to nie ma co wymyślać, trzeba przyjąć, że jest tak, jak to opisałeś.
Jeszcze trochę i noc schowa wszystkie kąty w których chowają się nadzieje. Tak robi prawie zawsze, gdy nastaje.
Zostawiam kawę na rano :)
I pozdrowienia.