Błękity rozdawano tylko za zauważenie ich. Gorąco i woda… uprawnione
cuda lata. Skrawek świata wypełniony
szczęśliwymi ludźmi. Są nad morzem. Morze… nie miało za dużo do czytania w
myślach tych, którzy spadali z desek wprost w rześkość wody. Dziś morze miało
wodę, bo: zewnętrzny spokój drzew, bezwietrzne zastygnięcie powietrza - odebrały
mu fale. Pozbawione grzyw, wzburzonej bieli, bez przyjaciela wiatru, prawie nie
żyło. Tylko błękity. One wypełniały pustkę, tęsknotę, czekanie na podmuch.
Witaj.
Różom wciąż wypadają pachnące płatki, niczym włosy pięknej kobiecie,
zbyt chorej, by mogły być bujne. W duszny dzień wpycha się smutek; niepotrzebny
nikomu, niechciany, nielubiany. Wspiera go niepokój. Żal o nieprzetrwanie.
Błękity odeszły. To wieczór je przemienił. Teraz nad głowami ludzi,
koronami drzew, domami, jeziorami ukrytymi w lasach i tymi wielkimi, rozlanymi
na odkrytych przestrzeniach, a także nad morzem, do którego, jak niewierne
kochanki, powróciły fale – rozległa szarość gada po swojemu.
Zrodziła się z chłodu i wiatru. Może przez nią nie odzywają się ptaki?
Rozum ustawia się po stronie deszczu, wyjaśnia, że ulewa jest
konieczna, bo ziemię zaciska susza, a
tak być nie może; jeśliby jednak uśpić rozum… to jutro znowu słońce nie
powstrzyma się od spalania. Rozumowi zdecydowanie trzeba dać głos. Nie tylko w
sprawie deszczu.
Jest tyle spraw wymagających rozwagi, tej siostry rozumu. I mądrości,
drugiej jego siostry. Ech!, gdzie ich szukać? Przecież dusza i serce też mają
coś do powiedzenia. Potrafią przeczyć temu, co wymyślili - rozum z mądrością.
To dlatego człowiek nie wie, jak wybrać najbezpieczniejsze drogi? Albo
na tych bezpiecznych ginie, bo zapomniał, że trzeba myśleć? Później spogląda z
przedostatniej chmury i dziwi się, że nie może patrzeć z brzegu na łabędzie, które przeleciały nad wodą prawie
dotykając skrzydłami fali, swoje białe kształty wrysowały w linię horyzontu.
Coraz bardziej niecierpliwi się wiatr, znowu potrąca różom płatki i
napędza chmury nad głowy, i do myśli.
R., 30.06.2011
Podobno najszczęśliwsi ludzie są w domach wariatów. Nie zaprzątają sobie myślami głowy, nie analizują postępowania. Owszem, są wśród nich tacy z traumą, która pozbawia ich snu, karmi koszmarami - ci nie są szczęśliwi. Ostatnio przeczytałem książkę napisaną przez panią, która osiem miesięcy spędziła w takim przybytku wśród weteranów wracających z misji w Iraku i Afganistanie. Ale dość o tym, popatrz, gdzie znad morza zapędziły mnie myśli nieokiełznane?
OdpowiedzUsuńWłaśnie - nie ma szans ich okiełznać, one są zawsze wolne i czasami zapędzają nas w obszary, w których wolelibyśmy nigdy się nie znaleźć. I w tym tkwi zapewne odpowiedź na pytanie dlaczego podobno silni mężczyźni ulegają nałogowi alkoholowemu: szukają pocieszenia, wyzwolenia z pętli myśli, wspomnień zdarzeń, o których chcieliby zapomnieć. Tymczasem wpadają w jeszcze większą matnię. Dosyć tego.
Zamiast morza, dzisiejsze popołudnie spędziłem nad zalewem w Nowej Hucie. Żyje wielkością tłumów szukających ochłody nad wodą i w wodzie. Uruchomiono rowerki wodne i kajaki. Już nie potrzebna jest karta pływacka - znormalniała dostępność tych atrakcji dla każdego. I te pary, trzymające się za ręce, przytulone, onieśmielone zbyt dużą ilością innych ludzi. Cóż, inni odchodzą wraz z ze zmrokiem a wówczas Zalew staje się przyjazny młodym zakochanym.
Pozdrawiam serdecznie.
Jest niedziela i chłodniej. Chociaż pogoda ma litość nade mną.
UsuńDziś za wiele nie napiszę, myśli wędrują w nieznanym.
Zostawię więc pozdrowienia, herbatę, podziękowanie...
Do napisania, LE.