bryza tęsknotę
nutami z mgieł
niesie
noc do serca
wgrywa niepokoje
ciszą zamierają
tętnice
na burtach cienie
smutków
ulicznym światłem
odbite
zniewoloną jaźń
tuli świt
keja
wiatr
twarz
wciąż za daleko
milami szczęście
płynie
trącony liść na
drodze
zgubione
westchnienie
R., 15.10.2012/02.10.2016
Dziękuję Ci za ten uśmiech, on mi wprost do serca.
OdpowiedzUsuńTak niewiele a tyle w tym tęsknot... Czy można jeszcze raz, tym razem lepiej, bo człowiek dojrzalszy, mądrzejszy? "...Jeszcze raz cię wziąć za ręce, mówić kocham i nic więcej...". A może inaczej: spojrzeć obłokom w oczy, posłuchać wiatru i deszczu, podziękować rano za szczęście ujrzenia światła, barw, za dźwięki codziennej normalności, choćby to był warkot wiertarki u sąsiada, szum przejeżdżających samochodów. Chciałoby się tak wiele i niewiele zarazem.
OdpowiedzUsuńWitam. Wróciłem z Gran Canarii, nie dla mnie te gorąca (27-30 stopni) i z przyjemnością powitałem deszcz i chłód, który jakiś czas będę czuł nieco dotkliwiej.
Zostawiam kawę, ze wstydem przyznaję, że sam już dwie wypiłem.
Pozdrawiam serdecznie.
Dobrze czuć potrzebę powrotu, dostrzegać rzeczy, sprawy, uczucia - może proste w codziennym widzeniu, ale w życiu mające swoją wagę, która pilnuje proporcji w pamiętaniu niedawno minionej chwili i tego, do czego się tęskni mimo...
UsuńNajważniejsze, że już jesteś u siebie i przyjmujesz naszą jesień wielkim sercem.
Wiesz, o tej porze "podkradnę" tylko kilka łyków Twojej kawy, resztę zostawię na najbliższy ranek.
U nas gdzieś zachowały się pocztówki, a ile listów na Gran posłałam... Wiele wróciło z pieczęcią "ocenzurowano. Wszystkie mamy. Te pierwsze w przyszłym roku będą miały pięćdziesiąt lat.
Dziękuję Ci, LE, rano, gdy będziesz przypominał sobie ciepło, sięgnij po moją kawę.