Kurtyna
coraz niżej.
Ramiona kulą się w niepewnym.
Naręcza... gdzie, gdzie?
Bez szmeru schody.
Cicho ciszą.
Wiatr nawiewa przypomnienia,
nie tu, gdzie kąty opuszczone.
Bukiecik białych w półśnie.
Ramiona kulą się w niepewnym.
Naręcza... gdzie, gdzie?
Bez szmeru schody.
Cicho ciszą.
Wiatr nawiewa przypomnienia,
nie tu, gdzie kąty opuszczone.
Bukiecik białych w półśnie.
Świty
odwodem.
Popędziło
życie za ostatni most.
Ktoś
kradnie fali słońce.
A myśli nadal w różne kierunki biegnące,
OdpowiedzUsuńnie chcą przystanąć, zatrzymać się w biegu,
czasem wręcz fruną prosto w słabe słońce
lub płoszą fale płynące do brzegu.
Nie ma dla nich barier, nic je nie zatrzyma,
choć czasem wspomnienia miłe przywołują.
Jakby były drugimi człowieka oczyma
- obrazy z przeszłości w sercu zatrzymują.
I cóż mi powiedzieć tu jeszcze wypada?
Lepiej bywa zmilczeć, uszanować chwilę.
Narzekać na los, co czas mi wykrada
który mógłbym spędzić jeszcze bardzo mile?
Powracam do myśli, które wciąż harcują
- w żadną dyscyplinę wdrożyć je nie mogę.
Lubię je, choć bywa, że mnie oszukują
obiecując piękną, pełną przygód drogę...
Pozdrawiam serdecznie.
Napisałam, chciałam poprawić jedną literkę i wyzerowałam wszystko.
UsuńNie ma rady, zaczynam od nowa :)
Dziękuję za strofy, które mi zostawiłeś.
Czytam kolejny raz z przekonaniem, że wielu z nas może odnieść przesłanie do siebie.
Masz rację, myśli są naszymi klonami. Tylko na wolność puszczone niewidzialną.
Dziękuję za pozdrowienia, LE, zostawiam moje ciepłe :)