Czasem myślę, że nikt nie dotknął miłości. Tylko wierzył... Bo kto odważyłby się ją nazwać?
już dawno
wcześniej poznała
kątów rozmowy
między trzecią a
czwartą
nocą jeszcze ciemną
i wtedy gdy dzień
nie zaszedł
pamiętasz
słońce walczyło z
księżycem
morze w szaleństwie
mieszania barw
płakało
też chciało
wierności swoich fal
one chociaż jemu
stworzone
kochały brzeg
tam biegły
oślepione
pragnieniem
dopełnienia
tłukły sercem w
skały
albo obmywały
samotne kamienie
jak balsamem
niezagojone
szarpane czasem rany
druga czwarta czy
trzecia godzina
to własność
wrażliwości
tworzenia tego
czego twardy sen
w taką porę
nigdy nie wyśpiewa
spowiedzią duszy
cierpienie twórcą
obrazu
poezji
miłość wypełnia
mrok
i tylko tyle
aż nie do pojęcia
że można jej nie
chcieć
Rumia, 21.02.2012r. 10.59