Spojrzeniem ścigał horyzont
Kolejny raz tego rana.
Wdzierała się fala do wspomnień.
Echem myśli tarzał niepewność w świcie,
Rozpościerał spragnione ramiona.
Kradzione wczoraj dotknięcia
Oddał już odpływom,
Ścichło wyrwane westchnienie.
Całą Gdynię krwawiło wczesne słońce.
Instynkt w uśpieniu
Uśmierzył tęsknotę – serce
głuchło w mocy silników.
Spowiedzi z tej zdrady
później dokonał,
Zapisując w pokucie jej imię.
Kotwicą była, wszystkimi sekundami z morza!
Impresją?
R., 10.11.2014