sobota, 17 października 2020

Zanim brązy oddadzą unerwienie

 


Mówisz, że od jesieni,

w wielości rozpisanych wersów,
żali się głowa.
Inna pora wypełnionego roku,
czy miała w sobie: majestat, nostalgię,
chłodem obejmujące tkliwie
obiecane poranki?
Barwy nakładające do tęsknot
każdy odcień odkrytego na chwilę,
chowającego się przed prawdą,
bezradnego westchnienia,
czy rozprowadzi po wyczekiwaniu
nieostrożne lato?

Porównania: w słocie,
szarpniętej pajęczynie,
za wczesnym zachodzie
- szukają usprawiedliwień
dla zgody na nie/siłę,
zobojętniały strach,
przywarcie wzroku do kałuży,
którą chociaż przepchnie wiatr,
to szarość w napoczętej
zadumie zostanie.

Powrócić do życia,
jak liść teraz nieważny,
zaglądający w lustro wodzie,
gdybym też...










R., 17.10.2020 18.44


czwartek, 1 października 2020

Przez stracony sen

 



Wieczorem burzę ze sobą porwałeś.
Przywleczona nad brzeg kipieli
i plażę zszarzałą jesienią , uderzyła piorunami.
Szaleństwo nie pierwszy raz
rozbijało czoło o głazy,
źrenice walczącego klifu,
gdy z wyjałowionego ze snu czuwania
wypełzły najpodlejsze koszmary.

Podobał ci się grzmot nad ranem.
Znaczyłeś śmiechem drogę błyskawicy
z nadzieją, że wiernością zostanie.
Porzucony, do nocy bez marzeń
zmuszałeś przez strach.
Przewrócił sarnom życiem spokojny las.
Niełatwo oberwać chmurę,
gęstymi, ciężkimi kroplami
zalewałeś ziemię.
Po świt, po dzień, chcesz sięgnąć siłą,
w mocy nieopanowania.

Zatrzymaj się, spójrz na moje
październikowe tulipany.

















L.10.08