wtorek, 29 listopada 2016

O miłości



Po środzie reszta dni i tego tygodnia umknie szybko, bo tylko tak się zdaje, że się wloką.
Rozciągają niemiłosiernie w czekaniu.
Dzień, najgorszy nawet, wskakuje na półkę żywych. To znaczy – szczęśliwych. Nieszczęśliwy – nieżywy.
Witaj.
Znasz wyrwanie się z nocnego koszmaru, po którym nie zaśniesz do rana i do zmierzchu będziesz się jeszcze bać? Zadawać pytanie – dlaczego teraz, i po co, tak mi się przyśniło?
Nie uwierzysz w przepowiednię snu, ale będziesz się cały dzień wyzwalać z jego obrazów i zastanawiać, po co ci się to majaczyło…
Przyjdzie zmierzch. Strach przed zaśnięciem, bo może znowu?
Potem zmęczenie i noc... rano zdziwienie, złość.
Nie każda noc straszy.
Nie wszystkie dni przyprowadzają słońce.

A w lipcu tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego ósmego...

- Tak cię proszę, wejdź do restauracji, sprawdź, czy tam czeka.
- Po co miałby tam siedzieć?
-Tak się umówiliśmy.
- Dlaczego sama nie wejdziesz i nie sprawdzisz?
- Boję się... a jeśli jego nie ma?
- Musi być, przecież dzisiaj wasz ślub!
- Może nie przyjechał? Proszę, wejdź, zobacz i powiedz mi, czy jest?
- Miałby nie przyjechać na swój ślub? Nie przesadzaj, idź tam sama!
- Rodzice powiedzieli, że nie będą na tym ślubie, nie chcą, żeby się ze mną ożenił…
- To po co chcecie się pobrać? Może zaczekajcie.
- My tak bardzo się kochamy, tak bardzo...
- Jak bardzo?
- Tak, wiesz, bardzo, bardzo.
- Już dobrze, wejdę tam! Tylko o nic więcej już mnie nie proś!
- Dziękuję, dziękuję ci, jestem ci taka wdzięczna!
- Przestań, wdzięczność to najgorsza forma podziękowań!
Siedział przy stoliku, podporucznik w zielonym mundurze.
- Jest, przy drugim stoliku… zaczekaj! Po prawej… przy oknie!
Za chwilę z 'Bałtyku” wyszło dwoje młodych, zielonych jak koniczyna na łąkach ciągnących się brzegami Parsęty.
On wysoki, smukły – mundur nie musiał takiego chłopca zdobić, ale... o matko!
Ona maleńka, jasnowłosa, kochająca bardzo, bardzo...

Nieliczni goście podzielili się na tych, którzy za stołem i tych, którzy wtuleni, mimo że dopiero co... tańczyli, zasłuchani w „Bądź dziewczyną moich marzeń” - aż po świt.
















L.,29.08.2008


poniedziałek, 21 listopada 2016

rozgrzesz /akrostych/






Przemień mnie, gdy ułożę szyję do podcięcia.
Rozwagę odbierz, będzie nieprzytomnie.                    
Zwołaj białe frezje we włosy.
Ewą w trawie rozmieszaj. Ropuszką?
Maluj zimnem odchodzący obraz.
Idei nie szukaj, wybierz najprostsze
Edeny
Nie uwrażliwiając, że chłód łagodniej
I powolniejszy.
Sztuka?
Zapomnij, to nie mróz, żeby
Mezzo piano po szybie.
Nie przestań zapisywać.
In articulo śmiać się będziesz -  do mnie.
Edyktem, przed kropką, efemerydę zatwierdź.



<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>




Przemień mnie, gdy ułożę szyję do podcięcia.
Rozwagę odbierz, będzie nieprzytomnie.
Zwołaj białe frezje we włosy.
Ewą w trawie rozmieszaj. Bez drzewa.
Maluj zimnem odchodzący obraz.
Idei nie szukaj, wybierz najprostsze
Epitafium
Nie uwrażliwiając, że chłód łagodniej
I powolniejszy.
Sztuka?
Zapomnij, to nie mróz, żeby nim
Malować wieńce na szybie.
Nie przestań zapisywać
Ilekroć śmiać się będziesz - do mnie.
Edyktem, przed kropką, zatwierdź efemerydę.














R., 20.11.2016



piątek, 18 listopada 2016

sprawdzian












TAŃCZĄCE Z WIATREM 4
rys. J.G.
przejrzyj krew
sprawdź czy żyłaś

nie stroń od szczerości
w pytaniu

czy kobietą

jeśli tętno
ani razu

tanga




















R., 18.11.2016

środa, 16 listopada 2016

Podwodny, czyli mat po służbie








Nie gaś...
wszędzie cię pamiętam,
jak mapę brzegu wyspy

na rozszalałym oceanie.





























R., 26.10.2016

sobota, 12 listopada 2016

podwodny, czyli mat na służbie





w pamiętaniu jej oczy obrysowane
śladami scałowań
wszystkie tęsknoty wychodzące w morze

liczenie od objęcia na pożegnanie
do przyrzeczonego powrotu
czas spina pełniami

wyznania z wody wilgotne na fali
noc w opuszczeniu
silniki kołyszą tulenia

coś dziś taki markotny
macie
służba to nie poezja















R., 25.10.2016

niedziela, 6 listopada 2016

Dolina z mchami





płyną łzy różne
jak w pierścionkach kamienie

dobrze gdy on je otrze
strumienie osuszy

marnie gdy w głuszy najgłębszej
nieusłyszane na mchy kapią


żywicą ranionego drzewa










R., 11.11.2010