ze mną na spacer.
Może nieostatni.
Bądź obok.
Obijaj się o ramię.
Pamięci nie wypominaj
lat miłości
kiedyś trochę bratnich,
bo przecież...
czyż nie piękna
była i przyjaźń,
gdy zawiodły wyobraźnie,
a czas chciał
trochę poprzewracać
nasze budowanie
-nie do ziszczenia.
Idźmy gdzie nasze drzewa,
buki i wtulona w dwa jawory
-stara akacja,
drogą między wzgórzami a stokiem
pociętym strumieniami.
Póki jeszcze liści nie zgnieciemy
butami,
wiatr nie przygina kręgosłupów
drzewom
i żuk przetnie nam drogę.
Przystaniemy w leśnej przecince.
Ujmiesz moje dłonie.
Powiesz – nie żałuję,
już nie, żadnej naszej chwili.
Jutro, pojutrze, sam wyjdziesz na
drogę.
Wiosną, w ogrodowym wazonie
zakwitną łzy niedokończone.
R., 09.2010