niedziela, 29 marca 2015

nago





drzewo odarte z liści
niezmiennie dumne
poza wstydem

człowiek w nakazie zakrycia

nagi w nie swoich oczach
nieczłowiekiem

różnie dostrojeni
wciąż bez szkła
do sądzenia sprawiedliwie





R., 09.03.2011

sobota, 28 marca 2015

Genek nie musi pamiętać








Kuchnia miała spore okno. Na parapecie stało radio tak stare, że już nikt nie pamiętał  jego jasnej obudowy. Zmieniło kolor swojego plastiku. I… Grało.
Przerwali rozmowę. Wstali z krzeseł, podeszli do siebie, położyli ręce na ramionach, jedno drugiemu.
Było ich czworo. Siostra – najstarsza i trzech braci. Rozpaleni młodością tańczyli połączeni rękoma uważając, by nie wpaść na żeliwną kuchenkę stojącą w rogu, przy kominie.
Mama siedziała z boku. Z politowaniem kiwała głową patrząc na  poryw improwizacji ich szczęścia.

Byłeś najniższy. Twoja dusza szukająca tego, czego jeszcze nikt nie powiedział, grała Ci w piersiach pieśń nieskończenia. Czarne, długie włosy spadające poza ramiona, odbierały trochę wzrostu, ale zdobiły twarz. Chłonąłeś Ryśka. Byłeś Jego rocznikiem. Wciąż prosiłeś: słuchajcie, On znowu jest!
Urzeczony dobrodziejstwem chleba - piekłeś go nocami u zaprzyjaźnionego piekarza.
Szukałeś siebie w zagubionych ścieżkach latarnianych wypadów w miasto, które czasem postraszyło władzą z pałką; w dźwiękach niepokornej perkusji, rozpryskujących się aż do strychu starej kamienicy. Niektórzy uważali, że jesteś  przyjacielem. Genek też tak mówił. Potem zabrakło im sił, by o przyjaźni pamiętać. Malarz stworzył Twój portret, który niewielu zrozumiało, dlatego mama trzymała dzieło za szafą,  ale nie chciała oddać. Za to, po odejściu WojtkoMalarza, Miasto wmurowało  Artyście tablicę pamięci.
Zostawiłeś wszystkich. Opuszczając woń świeżego chleba pospieszyłeś się, zrównałeś z ziemią w oddaniu, w kilka dni po chwili, gdy bez słów, nie wiedząc z jakiej przyczyny, położyłeś ramiona na ramiona.
Lata odliczają nieżywe urodziny, imieniny…
Nie dostajesz prezentów. Kwiaty później, kiedy z mogił schodzi śnieg.
Źle bez Ciebie. Genek po Twojej stronie, już nie musi pamiętać. W mieście pytają, czy tamten brzeg rzeki, może Parsęty,  jest władny wskrzesić najtrudniejszą przyjaźń… chłopaków tamtych ulic.





R., 19.02/03.04/2010



piątek, 27 marca 2015

(-) byle do






Kiedy najmłodszy dzień,
mgły nad łąkami,
a serce,
jak spłoszone
pierwszy raz
- to niewyspany świt
woła o ciepło.
Cicho prosi.
Rzeczywistość
wrzeszczy
- byle do dnia! 






R., 16.03.2011

wtorek, 24 marca 2015

po ostatniej kropce





już tydzień gdy noc
klepsydrę zatrzymała
a myśl wciąż jedna
jak wyrzut najtrwalszy
i iść wciąż
od wtedy trzeba
do potem
aż przestaną płakać
zgasłe sumienia gwiazdy






R., 24.02.2015

sobota, 21 marca 2015

bunt





a po co
o miłości słów tworzyć bezmiary
gdy ona i tak wciąż zmienia sukienki
we włosy co dzień
inną broszę wpina
nie woła już że wiernie będzie
aż do końca
cóż  koniec
nie wiedzieć kiedy pisany
atramentem w nocy
wiedźmom odebranym

lepiej oddać czas morzu
tam brzegi wielbić
przyzywać fale
niech  niosą muzykę
wprost z Vivaldiego
a głębiny wszystkie skrzypce
ku powierzchniom wyrzucają
jak fontanny z gardeł delfinów
i stawiać duszę wiatrom
na smaganie myśli
dotąd pokornych z niewiary
że pełnią można żyć jeszcze
w cieniach klifu i brzozy
znowu wyzwolonej
przez ciepło
i soki ziemi pozbawianej chłodu

tak stać ach tak właśnie
nurzać   oko w dali
pisanej łaskawością chmur
i słońcem zagubionym
w bezkresie
znowu przywołać wiatr
aby dotykał włosów aż po błogość
dawno zapomnianą





https://www.youtube.com/watch?v=jdLlJHuQeNI