południem
przepadł wiatr
bez
tchu zostały otchłanie
za
półwyspem
ginęła
cherlawa linia złączenia
zdawało
się że nic
przed
za
blisko
i za daleko
na
brzegu zagubiona w dniu
dziewczyna
z przeszłości
bez
odezwania
pokonane
konary
w
pokorze raz jeszcze
pierwszy
poszum przyszedł
od
klifu
zsunął
się po liściach
tknął
twarz
na
sine przestrzenie spadały krople
ciężkie
spokojne
tam
się topiły nieotarte łzy
przeszklone
deszczem
R., 27.10.2017