środa, 9 października 2013

***






podnoszą się złociste dnie do życia
noce  kładą rozgwieżdżonym snem

nagle rude ranki   
powalonym drzewem
przedsionkiem
do ostatniego spojrzenia

zanim niebo zatrzaśnie  wrota
odbierze nową jesień
trąbka nakaże ciszę






przykro mi, bo dziś płaczesz...









R., 08.10.2013

8 komentarzy:

  1. z ciszą trzeba się zawsze godzić, żeby w środku serce nie krzyczało...

    serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba godzić - to rozsądek. A niepogodzenie - to uczuciem w otwartym sercu zapamiętanie człowieka. Potem... wszystko ma inną odsłonę.

      Dziękuję Ci za pamięć i ciepło pozdrawiam :)

      Usuń
  2. To ogrom smutku
    Przedsionek do ostatniego spojrzenia
    Świat jest taki...
    Są gwiazdy i słońca
    I poranki przywalone
    Gdzieś się zgubiłem
    Zapomniałem o sobie
    Nowa jesień
    Tęsknota za światłem w ciemnej nocy
    Wyblakłe kępy ziemi za oknem

    Bardzo smutnie
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień, noc - tyle nam obiecują w godzinie urodzenia. Potem zabierają wszystko i tak jak przyszliśmy, odejdziemy. Zawsze nie w porę.

      Rysio, dziękuję i też Cię pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  3. I u Ciebie melancholijnie.. Zwalony pień drzewa napawa smutkiem. Koniec kiedyś nadejdzie 'bez trąbki'. Czy ktoś zapłacze? ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blue, a czy to ma znaczenie, czyiś płacz potem?
      Ważne jest, by teraz przez kogoś nie płakać.
      Póki żyjemy potrzebne jest ciepło, zrozumienie, przychylność.
      Potem to już tylko spokój od wszystkiego.
      Zostawiam kawę na te smutki i szeroki uśmiech, na przekór wszystkiemu :))))

      Usuń
  4. Tylko z początku zadałem sobie pytanie: skąd wiedziałaś? Przypomniałem szybko, iż masz ten dar, którym zadziwiasz nie tylko mnie. I już się nie dziwię.
    Życie nie zaczeka, trzeba wędrować, póki można. Łatwiej znosić troski, gdy się czuje, że nie są one niesione samotnie. Dziękuję!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj o tej porze nie wiedziałam, że dzisiaj będę wracała z pogrzebu.
      Wiesz co jest przykre... że póki jesteśmy - wciąż mamy mało czasu na danie go, chociaż odrobiny, komuś, kto jest samotny w sercu i duszy.
      Potem udajemy się na ostatnie pożegnanie z moralnym niepokojem, że za mało zrobiliśmy.
      Obietnica poprawy okazuje się słabą i płochą w napływie codzienności.
      I nie wiedzieć kiedy - znowu na jakiś czas otrzeźwia nas pogrzeb.
      Z okazji, że jeszcze żyjemy - zostawiam kawę, uśmiech i życzenie do spełnienia.
      Pozdrawiam ciepło, LE :))

      Usuń