sobota, 4 czerwca 2016

Bociany, sokoły i bunt na zastane


Wczoraj bocianka i dorodne jej młode wypchnęły najsłabsze na skraj gniazda. Pozbyły się też niewyklutego jaja. Maluch błagał, prosił... nie można było tego słuchać. Uciekłam z zaglądania do nich - do sokołów, chociaż i one jak diablątka... niektóre katrupiły potomstwo i skarmiały nim pozostałe.
Żałuję, że zaczęłam podglądać gniazda. Lepiej mi się żyło w niewiedzy, nie musiałam powtarzać pytań, dlaczego akurat tak pomyślany jest sposób na trwanie.
Dobrze, że dzień wcześniej w Kosakowie był wernisaż Czesi. Jej sposób przedstawiania świata ma w farbie ciepło, dobroć, przychylne zaproszenie do wędrówki z kolorami. Miejsce tego wydarzenia dało też inną radość – stamtąd już tylko chwila do Zatoki, a tam... Horyzont w kondycji budzącej zazdrość, tuż przed nim prom, w pobliżu statki zatrzymane siłą nie tylko wody, która potrącając je, pędziła, zdawało się na oślep, ku brzegowi, na którym Ona – szczęśliwa, że znowu z nimi.
Wiatr chłodził wciąż wystraszone plecy i obiecywał, prawie przysięgał, że jeszcze rozwieje Jej włosy; niósł pokrzykiwania wody, pienił ją w falbany, wpuszczał pod wodną skórę kolory wieczoru, który niósł strzępy minionego szczęścia do pamięci, a najnowsze niepokoje do nieczucia.
Brzeg był wolny od ludzi, psów, ale nie od pozostałości po nich. To zawsze posypuje smutkiem przeżywanie radości - niesionej na łamańcach fal. Takim wieczorem trzeba pominąć złość na zastane i zabierać, podkradać do jestestwa to wszystko, co wysławia morze. Nurzać marzenia w cieple zachodu i chłodzić w wilgoci życzliwego wiatru, dać wygadać się falom... nie powiedzą wszystkiego, ale przecież to nie zbrodnia, tylko dowód, że można im powierzyć nawet najgłębsze myśli, bo nie powtórzą...




R., 04.06.2016


10 komentarzy:

  1. Wernisaż, Zatoka, Alinko... :) Piękne wrażenia zebrałaś.
    A co do praw natury - niezmienne, nie możnasię z nimi więc pokłócić.

    Serdeczne uściski przyjmij :)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, tej późnej wiosny nie mam szczęścia do wchłaniania piękna, które zmysłom człowieka może dać prawie każdy ptak. To pewnie jakaś pokuta za zapomniane grzechy.
      Na zakazane: kawę i odrobinę sernika z brzoskwinią dasz się zaprosić?

      Usuń
    2. Ale kusisz, Alinko, tym sernikiem :) Wiesz, że zmieniam nawyki żywieniowe i słodycze odstawiam w kąt, ale... serniczek od Alinki....:))) Właśnie kawę piję - na zdrowie :)

      Usuń
    3. Elu, niewinne kuszenie bywa wskazane, gdy trzeba wyciąć z myślenia sporo, a nawet więcej.
      Mam nadzieję,że nie skrzywdziłyśmy się kawą i niewinnym kawałeczkiem...
      Dobrej, wyspanej nocki.

      Usuń
  2. Wiatr w plecy, powiadasz. A i tak przewieje na wskroś. Widzisz, moim zdaniem ostrość wzroku niekoniecznie nam pomaga. Jak mówił Mały Książę: "Dobrze widzieć można tylko sercem". Moje widzenie świata (nie od Księdza Klimuszki) jest niezbyt dokładne: widzę to, co jest ale też to, co było. Melodie i słowa przywodzą obrazy związane z czasem i miejscem. I nie wiem, czy obraz przywołuje melodię i czas, czy widok miejsca. Wszystko się miesza a mnie to wcale nie przeszkadza. Odpoczywam wówczas, wzruszam się, cieszę i smucę na przemian. Ze zdecydowanym wskazaniem na radość z faktu, że kiedyś...
    Szkoda, że nie umiem poprowadzić myśli wraz z wyobraźnią w przyszłość tak intensywnie, jak w przeszłość. Pewnie ze względu na krótszą drogę jaka przede mną.
    I dzięki Niej po raz n-ty znalazłem się nad morzem. Ech, tęsknota to też przyjemność, w pewnym sensie, gdy bezpiecznie wraz z lekarstwem czasu przychodzi. Nadal jeszcze mam nadzieję, że znów kiedyś w mokrym piasku napiszę czyjeś imię.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to wszystko potrafisz powiedzieć, LE, że niekiedy nie mogę przestać podziwiać bogactwa Twoich myśli i marzeń. Szkoda, że nie zachował się mój stary blog, w nim było tak dużo Twojego pisania. Dobrze, że te jakoś jeszcze funkcjonują, służą rozmowom, które skłaniają do wspomnień, marzeń, patrzenia tam i z powrotem. O imieniu na piasku... tak wiele można powiedzieć, nawet jeśli nie zdołało się go zapisać.
      Pozdrowienia, LE.

      Usuń
    2. Z tym imieniem - może naszła mnie głupia myśl ale napiszę: odnoszę wrażenie, że choćbym nie napisał żadnego imienia, moje myśli i tak w jakiś sposób docierają, gdzie powinny...
      Dziękuję, że jesteś.
      Zostawiłem pyszną kawę czarną z pianką. A pachnie w całym pokoju.

      Usuń
    3. Wypiłam tę zakazana kawę, z rozmysłem, spokojnie, łyk po łyczku. Wiesz, nigdy nie dopijam do końca, zawsze zostawiam nad dnem lustro kawy, herbaty - nie wiem po co... może po pamięć smaku, tego, że była gorąca i pożądana.
      Rano deszcz przestał padać, jest chłodno, ale wraz z przebijającym się z chmur słońcem robi się, jak to ostatnio mówię - "nadziejnie".
      A myśli? Każdy ma swoje, takie, jakich potrzebuje. Z takimi jest dobrze. Zdarzają się niepotrzebne, gnębiące, trudne do wypchnięcia - z nimi też trzeba sobie radzić. Jedne i drugie są życiem w którym jesteśmy umiejscowieni. Ale nakręciłam...

      Dziękuję, LE, dobrego, pogodnego dnia.

      Usuń
  3. Niestety z naturą jeszcze nikt nie wygrał ,mimo zniszczeń jakich dokonał człowiek ,kieruje się swoimi odwiecznymi prawami ,ściskam cie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja ciągle czekam, kiedy przestaniesz biegać do pracy, zaczniesz wypoczywać i jeździć do sanatoriów albo na wczasy, tak bardzo Ci się należy solidny odpoczynek w przyjemnym miejscu.
      Pozdrowienia, Bogusiu.

      Usuń