sobota, 18 listopada 2017

W sobotę









Od wielu dni tkwiła w zamyśle, że na przekór, pomimo... uruchomi – jeszcze raz, jeszcze.
Zniesie ból, tego jest pewna, gdy stanie w zimnie, poszumie, przypływie, obojętności przymglonego słońca. Mało tego, tobie o tym opowie jak wtedy, gdy było łatwiej.
Przez to że ranek był chłodny, południe całkiem pogubione, wszystko pozbyło się kolorów, które zaświadczały, że nawet zimne serca mogą poczuć przychylność horyzontu i nie będzie się oddalał.
Szła tuż przy rozlewających się zakolami końcówkach fal. Niekiedy w śladach końskich kopyt przystawała na złapanie równowagi. Jak kiedyś, w innym mieście, nad fiordem, zobaczyła go na spacerze. Prowadzony przez dziewczynę niespodziewanie przystanął, odwrócił
mądrą końską głowę i spojrzał najdalej, śląc pozdrowienie.
Fale wciąż przypływały nie bacząc na łaskotania wiatru.
Potykając się, wykoślawiając stopy w przemoczonym pisaku, wciąż szła. Tym razem nie chciała wiedzieć, czy klif... teraz nie zniosłaby jego kolejnych ran. W szarej przestrzeni daleko majaczył krzyż. Ku niemu dziś, po przypomnienie o tych, którzy na zawsze w głębinie, posłała prawie całe myślenie, bo że tam nie dopełznie nawet na kolanach też wiedziała.
Przybliżali się ludzie, większość z psami. Nie bała się czworonogów, instynktem czuła, że podbiegają tylko po zabawę albo dotknięcie ręki mokrym, mądrym psim nosem.
Zapatrzona w nitkę półwyspu nie zauważyła, że wszyscy gdzieś zniknęli. Została sama w zimnie i leniwym wietrze, który i tak, mimo starań żeby nie, dotkliwie przenikał każdy nadwerężony ostatnimi przejściami nerw. Stanęła twarzą do dali, rozpostarła ramiona, objęła piękno. Tak było najlepiej – myśli mogły pójść swobodnie w każdą stronę, kłaść ciepło na fali i patrzeć jak je zabiera, dalej, w nieznane i dobrze, że nie wiadomo dokąd.
Znad wody unosiła się szansa, że te niechciane nie wrócą.
Te o tym, w jaki sposób to będzie, za którą przyczyną zniknie.













6 komentarzy:

  1. Mt_
    ..Na "beju" chyba juz przestanę "gościć" ..Poeta ze mnie żaden.
    W ogóle "pisać" powili już się odzwyczajam, jednakowo wciąż postrzegam i widzę , choćby nie wiem na co, bym patrzył...
    Delektuje się tym winem.
    I coś "nabazgram" ... Tworzenie rysunków lepiej mi idzie niż składanie wersów : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc jeśli nie można inaczej, to zostańmy Dziś przy winie, Jutro może trafić na lepsze rozeznanie możliwości.
      Dobrej nocy, MT :)

      Usuń
    2. Mt_
      "Rozeznanie możliwości" dalej nierozeznane ; ).
      Po wczorajszym kieliszku wina jakiś niedosyt, może załatam go kawą?... Druga dla Ciebie Alino.
      Dobrego dnia Ci życzę : )

      Usuń
    3. Skąd mogłam wiedzieć, że czeka na mnie kawa choć z daleka to bliska :)
      Pierwszy zdecydowany mróz już nocą wpadł mi do pokoju, jakby chciał zakląć wszystkie niepokoje. Czy tak się stało?
      Dziękuję Ci za pamięć, MT, znajdź dzisiejszą chwilę na rozświetlenie tego, co Cię tu przyprowadza.
      Do później :)

      Usuń
  2. A ja mam nadzieję, że te niechciane nie tylko nie wrócą ale przyślą inne, nieco zaskoczone, mówiące śpiewnym, wesołym głosem, że jeszcze nie czas. Niech opuści zmęczone ramiona, rozejrzy się wokół. Wiatr rozwiał mgłę i chmury, jest chłodno ale zaświeciło słońce podmalowując rzednące liście jeszcze ocalałe na drzewach, podbieliło śnieguliczki na krzewach a poniżej śliczne, czerwone owoce irgi - nadzieja dla ptaszków, które nie odleciały w cieplejsze strony. Tak, ten znajomy szum - czasem grzmot - to radujący się z dużej ilości wody wodospad. Czy to słońce czy może ta radość jest zaraźliwa? Byleby była, nie potrzebna mi odpowiedź.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, czytam co powiedziałeś.
      Właściwie, to nie ma co wymyślać, trzeba przyjąć, że jest tak, jak to opisałeś.
      Jeszcze trochę i noc schowa wszystkie kąty w których chowają się nadzieje. Tak robi prawie zawsze, gdy nastaje.
      Zostawiam kawę na rano :)
      I pozdrowienia.

      Usuń