środa, 27 maja 2020

W życie znad rzeki




                       
Brzeg łagodnie wychylał się z wody,
dalej, tuż za wiaduktem
wysoki, gwałtowny, nieprzyjazny.
Za to można było z niego skakać
prosto w ciemną głębinę.
Na łące, od późnej wiosny do wczesnej jesieni,
młodzi rozkładali koce.
Przy rzece, głodni siebie, ukradkiem
zerkali w nagość ograniczoną strojem.

Nagle wiatr, niosący przyszłość,
wywiał wszystkich z łąk,
na których kaczeńce
zapisywały westchnienia,
szepty, pierwsze błądzenie,
a krowy gapiły się bez wydźwięku.

Do młodości dobrało się twarde życie.
Chłopcy – najczęściej ku chwale,
dziewczęta… ach
z tamtych dni nie do powtórzenia.
Później z opalaczy i kąpielówek
wylewało się coraz więcej
i nie był to widok do tkliwego pamiętania.

Obudzili się pewnego rana z pytaniem,
czy to możliwe, czy to ja mam teraz
czterdzieści cztery lata?
Nie wiedzieli, że to żaden dopust,
dlatego po omacku,
przeszli przez nowe dziesiątki,
prowadzące wprost
w nieprzewidziane odmiany starości;
i o tym, że na ich łąkach
mało kto rozkłada koc,
bo teraz... świat otwarty.

W wolnej przestrzeni
nowych wyrażeń – młodość
z zaprzęgów strofuje wapniaka,
potrąca słowami,
nie szczędzi nagany za niewspółczesność.

Wy z koców - jak możecie jeszcze żyć
i od życia wymagać…
nie nauczyliście się nowego,
to już nie pojmiecie...


Wcześniej urodzeni w źle widzianych latach...
jeszcze garstka chwil,

nie będą przeszkadzać.























H.,19.05.2009

2 komentarze:

  1. W ogromnym skrócie ale jakże trafnie ujęłaś życie. Jako "wcześniej urodzony" potwierdzam te spostrzeżenia. Tylko dodam: jeszcze oszukuję siebie, że nie powiedziałem ostatniego słowa. I coś jeszcze w życiu mile mnie zaskoczy.
    Tymczasem dni uciekają jak szalone, zamiast planów zanurzam się we wspomnieniach.
    Noc. O tej porze nie namawiam na kawę ale około 1:30 jeszcze kawę wypiję.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wybierzmy trochę z dnia... możemy bez zdziwień i pytań
      dostrzec stokrotkę w niekoszonej łące,
      Pudełko po papierosach porzucone prze...,
      chmurę podmieniającą tę sprzed minut,
      motocyklistę pędzącego po nieznane
      przez wszystkie przejścia jednej ulicy,
      także... samotną filiżankę, z której
      dawno nikt nie pił...
      ją możemy docieplić dziś dłonią.
      Pozdrowienia, LE, wciąż z maja, to też jakaś radość.

      Usuń