Brzeg
łagodnie wychylał się z wody,
dalej,
tuż za wiaduktem
wysoki,
gwałtowny, nieprzyjazny.
Za
to można było z niego skakać
prosto
w ciemną głębinę.
Na
łące, od późnej wiosny do wczesnej jesieni,
młodzi
rozkładali koce.
Przy
rzece, głodni siebie, ukradkiem
zerkali
w nagość ograniczoną strojem.
Nagle
wiatr, niosący przyszłość,
wywiał
wszystkich z łąk,
na
których kaczeńce
zapisywały
westchnienia,
szepty,
pierwsze błądzenie,
a
krowy gapiły się bez wydźwięku.
Do
młodości dobrało się twarde życie.
Chłopcy
– najczęściej ku chwale,
dziewczęta…
ach
z
tamtych dni nie do powtórzenia.
Później
z opalaczy i kąpielówek
wylewało
się coraz więcej
i
nie był to widok do tkliwego pamiętania.
Obudzili
się pewnego rana z pytaniem,
czy
to możliwe, czy to ja mam teraz
czterdzieści
cztery lata?
Nie
wiedzieli, że to żaden dopust,
dlatego
po omacku,
przeszli
przez nowe dziesiątki,
prowadzące
wprost
w
nieprzewidziane odmiany starości;
i
o tym, że na ich łąkach
mało
kto rozkłada koc,
W
wolnej przestrzeni
nowych
wyrażeń – młodość
z
zaprzęgów strofuje wapniaka,
potrąca
słowami,
nie
szczędzi nagany za niewspółczesność.
Wy
z koców - jak możecie jeszcze żyć
i
od życia wymagać…
nie
nauczyliście się nowego,
to
już nie pojmiecie...
Wcześniej
urodzeni w źle widzianych latach...
jeszcze
garstka chwil,
nie
będą przeszkadzać.
H.,19.05.2009
W ogromnym skrócie ale jakże trafnie ujęłaś życie. Jako "wcześniej urodzony" potwierdzam te spostrzeżenia. Tylko dodam: jeszcze oszukuję siebie, że nie powiedziałem ostatniego słowa. I coś jeszcze w życiu mile mnie zaskoczy.
OdpowiedzUsuńTymczasem dni uciekają jak szalone, zamiast planów zanurzam się we wspomnieniach.
Noc. O tej porze nie namawiam na kawę ale około 1:30 jeszcze kawę wypiję.
Pozdrawiam serdecznie.
To wybierzmy trochę z dnia... możemy bez zdziwień i pytań
Usuńdostrzec stokrotkę w niekoszonej łące,
Pudełko po papierosach porzucone prze...,
chmurę podmieniającą tę sprzed minut,
motocyklistę pędzącego po nieznane
przez wszystkie przejścia jednej ulicy,
także... samotną filiżankę, z której
dawno nikt nie pił...
ją możemy docieplić dziś dłonią.
Pozdrowienia, LE, wciąż z maja, to też jakaś radość.