poniedziałek, 17 marca 2014

Czasem odchodzi






Pada. Ziemia jeszcze chce wody? Śniegu topionego dobrym ciepłem wypiła tak dużo, że zdawało się – nie pomieści go, zacznie się krztusić i wylewać nadmiar na oślep, tworząc rozlewiska i powodzie.
Ludziom udało się! Tej wiosny spali spokojniej.
Witaj!
Wieczorem, ponad dachami pięknych i brzydkich domów, znowu przeleciały żurawie. Trzy. Za nimi kilka mew kłóciło się o coś, ale zawróciły i można było znowu, zadzierając głowę i poprawiając okulary na nosie, oglądać przylot ptaków, które od wielu lat tym, którzy widzieli film, kojarzą się z trudną, oddaną miłością.
Miłość nadal jest nienazwana. Ma tyle barw, tonacji, mocy uderzenia i spokojnej fali.
Wyrazu, który jak na dłoni, nigdzie się nie skryje.
Wiotkości. Siły. Uroku.
Zezwierzęcenia i niezrozumienia.
Jest po stronie czerni i tam, gdzie biel ją zdobi. Mimo to myślimy o niej, że jest piękna.
Jak bez wody człowiek ginie, albo topi się od jej nadmiaru, tak samo więdnie bez miłości, a gdy już ją ma, nie może sobie poradzić, kiedy już jej nie chce.
Niepotrzebnie stawia ją na zielonych łąkach, pod kwietnymi gałązkami jabłoni, ozdabia melodią ptaków. Miłość, jeśli podejmie decyzję, niekoniecznie właściwą, przyjść może w mroźny dzień, jesienną nocą, letnim świtem. Ogarnąć, unieść, zaślepić. Stanąć obok niewinności i zbrodni.
Często zmienia adres, błądzi, odnajduje się na zawsze. Na chwilę, gdy słaba w postanowieniu, odchodzi… Zapomina o czasie.
Ten bezwzględny dozorca naszych poczynań - nie ogląda się na nic i na nikogo. Miłość nie jest mu potrzebna do tego, by płynął, był, żył. Przetrwa każde trzęsienie serc i ziemi.
Miłość rzadko wygrywa z przemijaniem. Dlatego ginie.
Zostawia po sobie ból, zgorzknienie i brak woli na jeszcze…
Sine niebo nie zachęca do patrzenia na to, co pod jego sklepieniem się dzieje.
Ranek przywitał się z deszczem. Coś stłumiło ptasie rozmowy. Nowa miłość tej starej już nie chce.
Zawsze można napić się kawy.
Przekładając filiżankę z ręki do ręki, utkwić wzrok w drgającej gałązce i myśleć, dumać, postanowić – znajdę ten powód, dla którego pokocham siebie - może taki: tylko dlatego, że jestem.
Za domami wyje wiatr, pochyla drzewa. Z gałęzi strąca nadzieje.







R., 27.03.2010




4 komentarze:

  1. Cudownie opisałaś miłość.
    To wyjątkowy tekst, obrazujący to wszystko co się dzieje... z człowiekiem?
    Ech przecież ona jest w naturze, widoczna u wielu domowych zwierząt, ptaków.
    A ona wywodzi się w prostej linii od instynktu rozrodczego, od powielania gatunku.
    A więc dzieci... hm... przecież to dla nich splatają się ciała w uścisku
    Jest tylko okrutna, bolesna, kiedy czas przemijania znaczy swoje ślady.
    I ile jest tych miłości ? ile ?
    Ta nowa nie chce tej starej hi hi hi
    Tylko kawa nie załatwi problemu....
    A ja jestem cały czas całkiem do d...
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rysio, to wczoraj miałeś się marniej.
      Nowy dzień wstał z odmienionym obliczem. Ty też dzisiaj spojrzysz na rzeczy inaczej.
      Miło, że tekst trafił do Ciebie.
      Dziękuję za pamięć i Ciepło Cię pozdrawiam :)


      Usuń
  2. Niektórzy mówią, że czas nie istnieje. Inni, że jest kapryśny: raz się wydłuża, innym razem skraca. Zostawiam go, niech będzie różnorodny, jak tak mu pasuje, jeśli jest.
    Moim zdaniem nadużywamy terminu "zezwierzęcenie" nieprawnie poniżając zwierzęta. Może zwierzęta myślą o swoich gorszych pobratymcach "zludczeli"?
    Twoje przemyślenia o miłości są niezwykle trafne. Cóż poradzić, gdy miłość jest tak kapryśna, ulotna. Jeśli byłaby stała, czy człowiek tak za nią by tęsknił? Zawsze musi ją utracić, by docenić, gdy jest za późno? Szczęśliwi ci, którzy jej nie zaznali? A ci, którzy uważają, że przeżyli miłość i nie wierzą, iż może powrócić w innej wersji? Bo taka sama już niestety, nigdy się nie pojawi. Skłaniam się ku tezie, że miłość mieszka w każdym człowieku. Tylko nie każdy o tym wie, szukając jej bezowocnie gdzieś indziej. A ona, gdy słaba, nie "walnie" nas w łeb, nie oszołomi biciem serca, nie zaślepi z pomocą chemii, jak to niektórzy chcieliby. Nie, moim zdaniem tu chemia nie ma nic do rzeczy. Jeśli nawet się mylę - to chemia mogłaby mieć coś do powiedzenia ale tylko nasza. Jak inaczej można wytłumaczyć, że widząc kogoś z daleka już mamy pewność, że mogłaby to być miłość od pierwszego wejrzenia? Ech, rozgadałem się, jak przepraszam za wyrażenie - stary ...". A przecież chcę zajrzeć jeszcze do innych.
    Pozdrawiam świątecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LE, ale Twoje "rozgadanie" wnosi nowe myślenie albo potwierdza to, które chciałam przekazać czytającym. Jest w tej rozmowie rozbrajająca solidność, która musi się każdemu podobać. Czasem myślę, że Twoja proza byłaby zajmująca, gdybyś tylko...
      Czas na herbatę :)))

      Usuń