sobota, 22 listopada 2014

Zapóźnione pytanie /akrostych/





Spojrzeniem ścigał horyzont
Kolejny raz tego rana.
Wdzierała się  fala do wspomnień.
Echem myśli  tarzał niepewność w świcie,
Rozpościerał  spragnione ramiona.

Kradzione wczoraj dotknięcia
Oddał już odpływom,
Ścichło wyrwane westchnienie.

Całą Gdynię krwawiło wczesne słońce.

Instynkt w uśpieniu
Uśmierzył tęsknotę –  serce głuchło w mocy silników.

Spowiedzi z tej zdrady później dokonał,
Zapisując w pokucie jej imię.
Kotwicą  była, wszystkimi sekundami z morza!
Impresją?







R., 10.11.2014

14 komentarzy:

  1. Nie wiem jak zlikwidować kody, nic nie działa.
    Radzę sobie w ten sposób, że kręcę nimi tak długo, aż trafiam na jakiś chociaż trochę czytelny.
    Pozdrawiam czytających :) Alina

    OdpowiedzUsuń
  2. Spojrzeniem go obrzuciła od stóp do głowy,
    Kim i jaki jest? Głupi jak but czy mądrzejszy od sowy?
    Wyobraźnię uruchomiła błyskawicznie.
    Ech! Gdyby mi powiedział: "Alino, wyglądasz ślicznie"?
    Rozmarzyła się na poczekaniu...

    Krótkim ruchem szyję ukryła w szalu...
    On:"Alino jesteś śliczna, wyglądasz, jak marzenie"!
    Ściszyła wydobywające się z jej piersi westchnienie.
    Cała się zarumieniła, jak niebo nad Bałtykiem przed zmrokiem.
    Instynktownie zauważyła:"on pod moim jest urokiem"!

    Uśmierzył tęsknotę – za dobrym i miłym słowem.
    Skinęła z wdzięczności leciutko pochylając głowę.
    "Zapamiętam pana, za wszystkie serdeczności".
    Konwersację kiedyś poprowadzimy o... miłości!
    Inspiracja w Twym spojrzeniu tak kompletnym. "Tak... mam szlachetne"!

    :)
    ~S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zaskoczyć starszą panią... nie pomyślałeś, że mogę zasłabnąć? :)
      Doczekać się poezji z powodu takiego spaceru, to chyba jedno z tych szczęść "późnokobiecych". Dziękuję.
      Wyłapałam, jak czarne motyle na niezapominajkach, wszystkie Twoje uśmieszki w słowach :) A w czasie, który upłynął, Twój upór w ukrywaniu wierszy. Chciałabym wiedzieć, nad którym jeziorem mają teraz schronienie.
      Zostawiam kawę i pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Spojrzała wyraźnie zaskoczona...
      "Kiedy to na spacerze byłam, aż tak zadowolona?"
      Wyobraziła sobie, że słabnie.
      "Elegancko to zrobię - zasłabnę ładnie"!
      Rewelacyjnie zaczyna się słaniać, to jej obrona.

      Kurczowo swoją torebkę ścisnęła.
      Odważnie ją złapał, nawet nie pisnęła.
      Śmiała się w duchu ze szczęścia późnokobiecego
      Całkowicie poddała się, pierwszy raz widziała tak... całującego.
      Intensywnie myślała, aby ta chwila nie minęła.

      Upodobniona do niezapominajki, pachnąca niczym łąki w maju
      Stawiała opór temu, jak czarny motyl panu.
      Złapała jego dłoń tak, jak żagiel łapie wiatr na jeziorze.
      Kołnierz jej kurtki postawił i... "Moje wiersze zabrało morze".
      "Idę do domu, tam myśli i marzeń moich schronienie... spaceru takiego dawno nie miałam - dziękuję, na pożegnanie... pocałuję"!

      :)
      ~S.

      Usuń
    3. Tyle razy Skwerem Kościuszki przeszli, każde nie w tę stronę.
      Róża Wiatrów, stara knajpka, słuchała ich myśli, niezauważona.
      Ona wiedziała, że nie dla ukrycia wieku szal tulił szyję.
      Jak niezawodny rycerz, strzegł przed chłodem...

      Kobierzec jesiennych barw przeglądał się w chmurach.
      Aleją Waszyngtona wiatr gnał, wspomnienia tarmosił...


      Dziękuję za wiersze i pozdrawiam, S. :)

      Usuń
    4. Tyle razy Skwerem Kościuszki przeszli, każde nie w tę stronę.
      On zamyślony, ona podobnie, ale jakby ktoś jej założył koronę.
      Róża Wiatrów, stara knajpka, słuchała ich myśli, niezauważona.
      Jej pantofle wystukiwały rytmicznie - na nikogo nie jestem obrażona.

      Ona wiedziała, że nie dla ukrycia wieku szal tulił szyję.
      On dla odmiany na głowę włożył bez wnętrza dynię.
      Jak niezawodny rycerz, strzegł przed chłodem, który straszył.
      Wszelkie obawy czy myśli złe lub dreszcze w zarodku gasił.

      Kobierzec jesiennych barw przeglądał się w chmurach.
      Szli nim ci, którym źle w hałaśliwych i obcych im tłumach.
      Każdy w sobie najprzyjemniejsze wydarzenia nosi.
      Aleją Waszyngtona wiatr gnał, wspomnienia tarmosił...

      ... a te wspomnienia wytarmoszone na wylot wiatrem
      przyozdobione pamięcią stają się magicznym teatrem...
      ~S. :)

      Usuń
    5. W teatrze
      kurtyna wciąż czeka,
      widz życiem pasie oczy...
      Pamięć-aktorka - chimerna.
      Nie może być winna scena,
      gdy z opuszczeniem
      przyjdzie się zmierzyć...

      Pozdrawiam, ~S. i dziękuję :)

      Usuń
  3. Impresja morza
    Zanurzona wspomnieniem
    W toni rozmazanych marzeń
    W instynkcie którego nie ma
    Które jest śladem
    W genach wszechświata
    Zakotwiczona
    W naszym cieniu

    Pozdrawiam
    Czemu nie podoba Ci się słowo onirycznie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Rysio.
      Bardzo głębokie odczucia w Twoich słowach. Praca wyobraźni po ich przeczytaniu jest wydajna.
      Nie powiedziałam, że to słowo mi się nie podoba, tylko to, że jeśli użyte jest w kolejnych, czytanych wierszach, to czuję jego nadmiar.
      Ale to Twoje wiersze i piszesz, jak czujesz i chcesz :)
      Pozdrawiam Cię, dobrego, pogodnego dnia.

      Usuń
  4. Jestem tutaj jak mak wśród zboża. Bez sensu, celu i pożytku. Wobec tego zamilknę, czekając na żniwiarzy którzy bez oglądania się na mak - zrobią swoje w profesjonalny sposób.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LE, ale dlaczego takie przygnębienie... Czyż mak nie wyróżnia się, czy malarze nie tworzą obrazów umieszczając go na płótnach pięknym, rozczulającym. Czy nie jest sednem pieśni.
      Mogłabym powiedzieć więcej, myślę że już Cię przekonałam o błędzie w ocenie.
      Zostawiam kawę i pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Bo ten Skwer Kościuszki... Jak całe wybrzeże z moim ukochanym Sopotem. Z upływem czasu idealizowanym zapewne ale mimo to tęsknię za nim, za tym jedynym wiatrem od morza, krzykiem mew.
      Przepraszam za nudy.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Mnie też wszyscy tłumaczą, że wbiłam sobie tę Gdynię do głowy nieprzytomnie.
      To prawda, bo stało się tak, gdy mieszkałam w Olsztynie i tam przeczytałam "Tak trzymać" Fleszarowej-Muskat. Na siedem lat spełniło się moje marzenie... potem przeciwności wystawiły mnie za rogatki.
      Nie nudzisz, tylko pamiętasz pewnie młodość odurzoną tym wiatrem.
      Życzę Ci szczęścia nieustającego w staraniach, by mogło być wciąż Ci bliskie :)

      Usuń