niedziela, 3 maja 2015

za długie zesłanie





czekała
kącikiem ust
najzgrabniejszym palcem stopy
szyją ukrytą
pod jasnym pasemkiem włosów

półprzymkniętą powieką
dłonią gotową na spotkanie

przed śniadaniem
w porze obiadu
wyobrażona
przy stoliku z kolacją
i
czy mogę odprowadzić

czekała
rozniosły tęsknotę
łabędzie na jeziorze
w okoloną ciszę

zakwitły w lesie paprocie
opadły niezebrane jagody
miały się rozpłynąć

czekała
do pierwszej pajęczyny
łzy zatrzymanej w jej sieci

gwałtownego srebra

czeka
każdym westchnieniem
przyśnięciem i północnym
po nic rozbudzeniem
wczoraj okrutnie nie przyszło
sama nie wyczaruje teraz

 gasi łakomstwo jutra



R., 27.04.2015

4 komentarze:

  1. Piękne to gaszenie łakomstwa jutra.
    Niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że nie wiem... jakie to jest.
      Nieliczni chcą być sami, z wyboru i przekonania.

      Dziękuję za przeczytanie.

      Usuń
  2. Szkoda, że nie poszła do lasu zobaczyć - bo przecież nie zerwać - kwitnące paprocie...
    Ile i jakich uczynków (albo "nieuczynków", jeśli się czegoś nie zrobiło) człowiek żałuje po czasie. Znowu wraca marzenie by mieć dzisiejszy rozum i tamtejsze lata.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro przemyślę to, co powiedziałeś. Dzisiaj wieczór zapadł różnym nastrojem i chyba trzeba się podporządkować nieznanemu.
      Nie wiem dlaczego piszą się takie "wiersze".
      Gdzieś w głowie ktoś się zapamiętał... nawet z odległych lat i takie są skutki.
      Tak... dzisiejszy rozum... jak wiemy, raczej się nie przytrafia. Trzeba przejść po własnych błędach... dobrze, jeśli nie da się ich powtórzyć. To niełatwe i tylko nielicznym się udaje.
      Wystarczy rozważań...
      Pozdrawiam, LE :)

      Usuń