piątek, 13 października 2017

Ostatnie żurawie











To może
wpadnijmy w ciszę,
by nie płoszyć ciepła,
które w wielkiej cenie czekania.

Nie chcesz?
Dobrze, bo to złudna rada.
Pamiętasz? - nawet powalony jawor
- jeszcze piszczałką,
gdy cud taki,
że stęsknione ucho słucha
- niosących się podszeptów
niechcianej jesieni.

Czasu nie zaklniemy,
w nowym rozdaniu inne marzenie
o pokornym czekaniu
na skraju...

Wypuszczam spóźnioną parę żurawi,
niech zatoczą kręgi
nad marzeniami
- szukając pod niebem
komina do odlotu.
Proszę najgłośniejszym
krzykiem zbuntowanej wiary,
by dały lato,


w powrocie.





R., 03.10.2017




4 komentarze:

  1. ( ..I znów melonik , jakby zaprzeczając prawą grawitacji powędrował w górę) - Miłego dnia Alino... Dni znośnych, dobrych i pogodnych! - Przemknęło Mu przez myśl i wypadło uśmiechem na twarzy!
    Mt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meloniku, dziękuję za powitanie nie tylko nowego dnia.
      Właściciela myśli uśmiechu zapraszam na kawę :)

      Usuń
  2. Oj, ja pokornego czekania już niestety mam serdecznie dość. Ale do prośby do żurawi chcę dołączyć moją: przynieście mi, proszę tę wymarzoną i wyczekiwaną, której nie umiem odnaleźć i wzmocnijcie słabnącą nadzieję, proszę.
    Powiało optymizmem dość silnym, bardzo mnie to cieszy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz przecież, że wiersz ma swoje ścieżki i prawa, w nim można nawet za dużo.
      Czytelnik tak samo, ale jeszcze i to, że po swojemu :)
      Dziękuję, LE, z kawą.

      Usuń