poniedziałek, 13 listopada 2017

Westchnienie






Kurtyna coraz niżej.
Ramiona kulą się w niepewnym.
Naręcza... gdzie, gdzie?
B
ez szmeru schody.
Cicho ciszą.
Wiatr nawiewa przypomnienia,
n
ie tu, gdzie kąty opuszczone.
Bukiecik białych w półśnie.
Świty odwodem.
Popędziło życie za ostatni most.

Ktoś kradnie fali słońce.











R.,  11.16/17

2 komentarze:

  1. A myśli nadal w różne kierunki biegnące,
    nie chcą przystanąć, zatrzymać się w biegu,
    czasem wręcz fruną prosto w słabe słońce
    lub płoszą fale płynące do brzegu.

    Nie ma dla nich barier, nic je nie zatrzyma,
    choć czasem wspomnienia miłe przywołują.
    Jakby były drugimi człowieka oczyma
    - obrazy z przeszłości w sercu zatrzymują.

    I cóż mi powiedzieć tu jeszcze wypada?
    Lepiej bywa zmilczeć, uszanować chwilę.
    Narzekać na los, co czas mi wykrada
    który mógłbym spędzić jeszcze bardzo mile?

    Powracam do myśli, które wciąż harcują
    - w żadną dyscyplinę wdrożyć je nie mogę.
    Lubię je, choć bywa, że mnie oszukują
    obiecując piękną, pełną przygód drogę...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam, chciałam poprawić jedną literkę i wyzerowałam wszystko.
      Nie ma rady, zaczynam od nowa :)
      Dziękuję za strofy, które mi zostawiłeś.
      Czytam kolejny raz z przekonaniem, że wielu z nas może odnieść przesłanie do siebie.
      Masz rację, myśli są naszymi klonami. Tylko na wolność puszczone niewidzialną.
      Dziękuję za pozdrowienia, LE, zostawiam moje ciepłe :)

      Usuń