Pochylił
się,
jak na
starym drzewie
popękały
mu sylabowe kory,
wciąż
chce być rymem kochanym.
Bunt go
nie wyprostuje.
Niczym
upalony drut zapomnianych
przewodów
z pożądania – do życiowych
styków,
które miał,
podłączyć
się nie zdoła.
A
chciałby łajbą po spełnienie,
w
trawach po szczęśliwsze lata,
chociaż
w snach dotknąć kobiety.
Już
ostatnia reda.
Wysiadka.
Porty
ustawione… do wspomnień.
R., 13.06.2013
Jeszcze jest czas
OdpowiedzUsuńjeszcze wszystko przed nim
piękna Lorelai
i margines błędu...
---
Serdeczności, Alino!
JoAnn'o, bardzo dziękuję za odwiedzenie mnie i piękny komentarz.
UsuńPozdrawiam pogodnie :)
Tak to ostatnia reda
OdpowiedzUsuńcóż zrobić, kiedy czas ucieka
i mnie już sylaby pękają łącznie z żyłami....
śmieszne to lato w tym roku, może ostatnie ?
nic już przede mną
pozdrawiam
Rysio, jeśli powiem, że mi przykro, to i tak bez znaczenia moje słowa.
UsuńI teraz jest przykro mocniej, bo bezsilność odbiera argumenty.
Stwierdzenie, że po to się urodziliśmy, żeby umierać, też nie pomaga.
Trzymajmy się życia jak tylko się da.
Pozdrawiam Cię, do jutra :)
Nie wierzę w koniec rejsu. Raczej w wieczną wędrówkę, choć oceany mogą się zmieniać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Chciałabym osłonić się Twoją wiarą i strącić w przepaść wszystkie niepewności...
UsuńDziękuję, LE. Tyle jeszcze stron niezapisanych...