środa, 24 lipca 2013

Koniec rejsu







Pochylił się,
jak na starym drzewie
popękały mu sylabowe kory,
wciąż chce być rymem kochanym.
Bunt go nie wyprostuje.

Niczym upalony drut zapomnianych
przewodów z pożądania – do życiowych
styków, które miał,
podłączyć się nie zdoła.

A chciałby łajbą po spełnienie,
w trawach po szczęśliwsze lata,
chociaż w snach dotknąć kobiety.
Już ostatnia reda.
Wysiadka.
Porty ustawione… do wspomnień.






R., 13.06.2013



6 komentarzy:

  1. Jeszcze jest czas
    jeszcze wszystko przed nim
    piękna Lorelai

    i margines błędu...

    ---

    Serdeczności, Alino!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JoAnn'o, bardzo dziękuję za odwiedzenie mnie i piękny komentarz.
      Pozdrawiam pogodnie :)

      Usuń
  2. Tak to ostatnia reda
    cóż zrobić, kiedy czas ucieka
    i mnie już sylaby pękają łącznie z żyłami....
    śmieszne to lato w tym roku, może ostatnie ?
    nic już przede mną
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rysio, jeśli powiem, że mi przykro, to i tak bez znaczenia moje słowa.
      I teraz jest przykro mocniej, bo bezsilność odbiera argumenty.
      Stwierdzenie, że po to się urodziliśmy, żeby umierać, też nie pomaga.
      Trzymajmy się życia jak tylko się da.
      Pozdrawiam Cię, do jutra :)

      Usuń
  3. Nie wierzę w koniec rejsu. Raczej w wieczną wędrówkę, choć oceany mogą się zmieniać.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym osłonić się Twoją wiarą i strącić w przepaść wszystkie niepewności...
      Dziękuję, LE. Tyle jeszcze stron niezapisanych...

      Usuń