poniedziałek, 9 lutego 2015

o jedno ziarnko





Prawie nie różni się od drobin piasku
rozsypanego drepczącymi nogami.
Niewielkość wyrasta z przekonania,
że kimże ona w nadmorskiej przestrzeni.
Wiatr dobiega dziś tak samo
do zapomnianej kobiety
i mewy nadlatującej od zakotwiczonego kutra.
Obie i tak w radości,
bo sztorm przepadł wraz z nocą.
Prom już tam, gdzie horyzont
w igrach z popstrzonym
cieniami chmur pasem słońca.
Statki w kursach do ciepła albo zimna.
Zagubiony łabędź
chce podarować obraz na samotny dzień,
trzepie skrzydłami nad falą.
Za plecami zamyślonej
skarżą się klifowe drzewa
- wicher nas strącał, żywcem pożerał.
Fala do fali podąża, potem w złączeniu
rozmywają brzeg i rozterki za trudne.
Morze słucha, potem odpływem
lakuje w tajemnicę
wyznanie szczersze od przysięgi
- nie zapomniałam
zamierzchłej tęsknoty…
Poszumem pyta - to brzeg oczyszczam,
czy duszę uzdrawiam ziarenku.



R., 09.02.2015

4 komentarze:

  1. Piękny... rozmarzyłam się...
    A dziś dodałam tematycznie podobną fotkę: mewę z nad naszego Bałtyku, choć notka też o relacjach męsko-damskich i o facetach, to jednak wydźwięk zdecydowanie inny. Nie romantyczny a komiczny.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eremi, dziękuję za rozmarzenie :)
      Nie bądźmy za krytyczne, co będzie gdy panowie dobiorą się nam do charakterów :)
      Dobrego dnia.

      Usuń
  2. Horyzont nie odróżnia gdzie niebo, gdzie woda. A myśli biegną tam, gdzieś za morze. Czemu? Czyż tutaj nie jest pięknie? Morze nieco groźne dzisiaj ale przecież nie zawsze tak samo. Choć gdy nieco mniej groźnie wygląda, to i tak jest groźne. A przecież żywi, taszczy na swych wodach promy, statki i wszystko, co jest w stanie utrzymać się na powierzchni. Jak ludzie, dopóki ciężar życia nie okaże się zbyt duży. A tam, obok, nadchodzi para szukająca samotności we dwoje. Powierzają swe marzenia wiatrowi, który jak typowy plotkarz - przekaże je falom. Odejdźmy, niech zostaną sami.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam gdzie takt, delikatność, tam morze też miarkuje swoje wzburzenia :)
      Posłucham dobrej rady :) Też odejdę, ale nie za daleko, tak, żeby nie słyszeć ich szeptów, ale żeby morze wciąż mogło przestrzegać...

      Wczoraj rozmawialiśmy z młodym rybakiem. Mówi, że na naszych ciężkie czasy nastały w dowolności łowienia. A przecież właśnie to morze żywi jego rodzinę, która w ogromnej potrzebie, bo z Funduszu jest tylko jeden dzień rehabilitacji, a ich trzecie dziecko potrzebuje trzech dni, a nawet więcej, tylko już nie mają z czego dopłacać.
      Pozdrowienia, LE :)

      Usuń