sobota, 12 listopada 2016

podwodny, czyli mat na służbie





w pamiętaniu jej oczy obrysowane
śladami scałowań
wszystkie tęsknoty wychodzące w morze

liczenie od objęcia na pożegnanie
do przyrzeczonego powrotu
czas spina pełniami

wyznania z wody wilgotne na fali
noc w opuszczeniu
silniki kołyszą tulenia

coś dziś taki markotny
macie
służba to nie poezja















R., 25.10.2016

2 komentarze:

  1. Ależ taka służba otwiera duszę na poezję! Co mogłoby trzymać człowieka w dobrej kondycji przy ciężkiej pracy, monotonii widoków i bezsilności wobec sił przyrody, jeśli nie poezja? Marzenia o powrocie, powitaniu, normalności codziennego życia gdy czeka ktoś kochany a ziemia nie chwieje się pod stopami...
    Czasami wydaje mi się, że kiedyś byłem na morzu, do dzisiaj odbieram wrażenie rozmowy z morzem, słucham go głęboko przejęty jego tchnieniem. Czyżbym kiedyś uderzył się w głowę i stąd teraz takie coś? Niech się śmieje kto chce a ja swoje wiem. Śmiech to zdrowie i w odróżnieniu od zespołu =Trubadurzy= (śpiewali "...a więc śmiejcie się dziewczęta ja wasz uśmiech lubię ogromnie lecz niech każda z was pamięta nigdy ze mnie lecz zawsze do mnie...") - nie mam nic przeciw temu, by ktoś śmiał się ze mnie.
    Pozdrawiam serdecznie a kawę zostawiłem u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj.
      Chyba polubiłeś mata :) dlatego za chwilę wkleję kolejną część, ale zanim to zrobię, to dopiję kawę, która stygnie u Ciebie.
      Nawet odszukałam do niej uśmiech, który już dawno nie wracał z zagubienia.

      Usuń