czwartek, 2 listopada 2017

Na skraju




Wystukuje palcami rytm niepokoju.
Czeka.
W odgłosie szybkich uderzeń przeraża cisza..
Nie będzie zerkać na zegar!
Nieprawda.
Funduje ją sobie, chociaż wie, zaraz znowu będzie w niepokoju, bo czas ledwie drgnął.
Patrzy, nie patrzy, zerka na przeklęte wskazówki.
Czeka.
Zaczyna padać deszcz. Jest jeszcze ciemniej. Palce tylko milkną tylko na chwilę.
Stukając – czekają szybciej. Już bez tej pokory, która była do wyznaczonego czasu.
Bunt, nadzieja, irytacja.
Nikt nie wejdzie.
Przecież wie, że tak musi być. Stało się nieodwracalne.
Dlaczego obok miłości stoi cierpienie? Czy bez niego – jej nie ma?

Witaj.
Wiesz, warto o tym zapomnieć.
Nie wszystko, na co tak bardzo się czeka, jest dobre, potrzebne, wskazane.
Przecież zdarza się zaślepienie, otumanienie, przekłamanie obrazu.
Bywa, że to, co się nie przytrafiło – ratuje skórę.
Oceniając że nie wyszło, nie udało się, nadszedł koniec, na szczęście nie życia – może się zmusić do szukania dobrego, które z tego wynika?
Trochę zła – trudno.
Skrzętnie pozbierać zrodzone z tego dobro. Przyjąć, zachować.
To tylko słowa, gadanie...
Niepostrzeżone, nienazwane – dobro nie powstanie z upadku.

Listopad wyścielony mgłami. W grającej szafie uczuć – wciąż nuci nostalgię. Zapatrzenie w półnagość drzew, zamoczone wilgocią złoto trwających liści, drżących zimnem chryzantem.
Myśli wciąż prowadzą do świeżych mogił i tych pamiętanych latami.
W mrok dnia wbijają się światła samochodów. Ulicami przechadza się zapomnienie, że pomóc może cudzy, najsłabszy uśmiech. Pamięć, pytanie – co robisz, jesteś? Jak się masz, może przyjdziesz na kawę?
Tak dobrze jest czuć ciepło człowiecze. Dojrzeć spokój w oczach. Dowiedzieć się, że wczorajsze przerażenie, ból – to tylko koszmary ze wspomnień.
Nie udało się. Apatia rozwarła ramiona i otuliła pochylone plecy. Pogłaskała opuszczoną głowę.
Uniosła dłonią brodę by spojrzeć w smutne, pozbawione najmniejszej skry, cienia blasku – oczy.
Chłód. Deszcz. Opary nad łąkami. W opuszczonym sercu, podrapanej duszy – nieprzebrany ból.
Na skraju miasta czekają cmentarze.








    
R., 13.11.2009                                          

4 komentarze:

  1. A najgorsze w tym jest to, że nikt, mimo wielu powtarzających się a za każdym razem innych sytuacji - nie jest w stanie nie tylko pomóc ale tak po prostu przekazać jakąkolwiek ciepłą myśl. Wspominałem wielokrotnie: w najważniejszych momentach dla człowieka - jest się osamotnionym. I nie wiadomo, co lepsze: pamięć, czy niepamięć.
    Sine niebo, mokro i przejmujący chłód, stąd też myśli nienowe, smutek, zaduma i żal.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi







    1. Potrafiłeś określić to ulotne które jest, a gdy ktoś patrzyłby z boku, powiedziałby - czysty wymysł.
      Nasz ranny prawie przymrozek wyczarował południowe słońce, a później byliśmy na kawie /w palarni/i tam nieoczekiwanie przyszła para Przyjaciół. Tak bardzo się ucieszyliśmy. Tobie też życzę takich spotkań.
      LE, przyjaznego, pogodnego dnia :)

      Usuń
  2. <3 Przytulenie.
    Wczoraj byłam na Longvie, widziałam mój i Twój dom. Stoi tam gdzie stał już nie nasz. A przecież nawet jeśli wszystko w nim zmienią to magia, która tam nas zetknęła na zawsze będzie tam w każdym kącie. Ja to wiem i Ty to wiesz. <3
    Kawę zostawiam dla naszej gromadki i wieczorne pozdrowienia
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja J., dlatego widać Twój-mój dom na blogowy, fiordzie.
      Bycie tam, to niezatapialne przeżycia. Ty teraz jesteś o groblę i most dalej. Ja? Przecież mam tam Ciebie, Was. A z Tobą wszystko. I poproszę o wiersz :)
      Kawa dokończona, dobrego dnia, pamiętaj o światełkach :)

      Usuń