miejsca
czas który się sam dobiera
niekiedy tylko trzepot ocalałego skrzydła
liść zapomniany w jesieni
dopytują
jesteś
niewidzialność nie oznacza
zamierzonej niepamięci
czekanie obleczone duszą
czas który się sam dobiera
niekiedy tylko trzepot ocalałego skrzydła
liść zapomniany w jesieni
dopytują
jesteś
niewidzialność nie oznacza
zamierzonej niepamięci
czekanie obleczone duszą
doskonali
puste
zmierzchy i świtania
do
zamknięcia wierzei
Nie jestem za zbyt szybkim zamknięciem wierzei...
OdpowiedzUsuńWiosna a z nią nowe nadzieje, inne spojrzenie w przód, oderwanie się od ciągłego rozpamiętywania minionego. Szansa na coś, co przyjdzie wraz z wiosną? Byle nie jak w powiedzeniu o indyku, który myślał o niedzieli.
Uff, zostawiam pyszną, pachnącą kawę - bez cukru ale z pianką, jak to z ekspresu.
Pozdrawiam serdecznie.
LE, już maj przełamał się w połowie, są burze, nie próżnuje deszcz.
UsuńNiekiedy zgaduję czy już mogłeś stanąć przed bezkresem i szukać horyzontu dalej, niż pozwala go oszacować własne oko.
Przede mną pracowity tydzień "wynikowy", będę musiała podjechać tu i ówdzie żeby rozpoznać wszelkie szanse.
Dziękuję za kawę. Może będziesz miał kiedyś czas na kolejną, wtedy pamiętaj i o mnie.
Dobrego popołudnia, LE, do później.
Przyszła wiosna, nowa, piękna - jesteś!
OdpowiedzUsuńJoAnko, masz rację, wiosna nie zawiodła.
UsuńTeraz, gdy wszystko polewa deszcz - życie rwie się do działań.
Spowite mgłami noce jeszcze bardziej tłumią tajemnice.
Zawsze się cieszę, gdy tu jesteś, pamiętasz.
Za to bardzo Ci dziękuję za to wielkie Wsparcie, które mi dajesz.
Zdrowa bądź, szczęśliwa.
http://www.kolonia.gda.pl/rysio/
OdpowiedzUsuńto będą dwa słowa wrażeniem pisane
bo w jednym nie mieszczą się myśli
zmieszane z marzeniem
wspomnienia ptaków lecących wiosną
a przecież chodziłem bosymi stopami
po złotym piasku
w kolorze mlecznej kawy
z twarzą całowaną przez wiatr
cudowne wizje rozpalają duszę
nurzającą się w zachwycie
morza już ze mną nie ma
dziś łąki i pola
w budzącej się wiośnie
i w marzeniach
lasy jodłowe żywicą pachnące
w oddali szczyty
przyprószone śniegiem
rodzi się w sercu ogromna tęsknota
za miłością zamkniętą
w białym jeżyku dmuchawca
za skowronkiem w błękicie
za pachnącym polem żyta
ustrojonym w bławatki i maki
dziś zamknięty w kamiennym bloku
ludzkiego świata
o zapachu benzyny i śmieci
patrzę ze łzami na poduszki chmurek
na kolorową tęczę po deszczu
I znowu, Rysio, kilka tygodni trzymania się życia za nami.
UsuńObyśmy tych sił jeszcze nie tracili.
To piękne, że wciąż jest w Tobie poezja wypełniająca chwile miłe ale i te, w których każdy ruch jest "do pokonania".
Bardzo Ci dziękuję za pamięć.
Tobie też powiem - do później...
Życzę Ci chociaż chwil szczęśliwych.