Ładną
pogodę diabli wzięli. Zimno, chłód. Dawno nie grzaliśmy się
kawą. Czy to zwiastuje koniec słów?
Wiatr
niepodobny do majowego, jednak to on. Zieleń mocna, zwarta, za nic
ma zimno. Wszędzie pąki liści, kwiatów. Tylko człowiek nie
wychyla się zieloną nadzieją na świat. Skulony z zimna, rozciera
dłonie, wciąż myśli – przecież to maj, to dlaczego?
Nagle
jakieś słowo inaczej brzmi, ma nowy wymiar, znaczy więcej.
Dlaczego.
Dlaczego
- jest pytaniem. Najczęściej przywoływanym z powodu smutku,
nieszczęścia, złego wyboru, rozżalenia, niezrozumienia.
Dlaczego
mi to robisz? Słowa odbijają się od niejednej ściany. Wypełnione
bólem, zawiedzeniem, bezsilnością i złością, uczuciem
bezmiernego skrzywdzenia. A odpowiedź jest, albo jej nie ma.
Trzeba
odwagi, by zapytać siebie: dlaczego to sobie robię. Nie zbiorę
resztek sił, by powiedzieć - dość. Głośno krzyknąć – nie!
Po chwili nie poddać się, utrzymać to – nie- w mocy.
Dlaczego
– często sumuje zniszczoną przyjaźń. Przyjaźń cudzej
wyobraźni. Tę, której nie było a którą ktoś sobie wmówił,
zaklepał, wymyślił, bo była po coś potrzebna. Niewolił swoim
pojęciem przyjaźni nie widząc, że nie potrafi być przyjacielem.
Nie rozumie, że taka forma porozumienia, bliskości dwojga, wyczucia
ducha, potrzeby serca, wspólnego pojmowania zachowań i zdarzeń –
nigdy nie potrafi ogarnąć wielu. Niemożliwym jest mieć wokół
siebie gromady przyjaźni.
Ciągle
spieramy się, czy przyjaźń nie jest czymś wyższym...
jeśli
ma miejsce, może pokonać wszystko do ostatniej przeszkody;
chce
zrozumieć, rozwikłać nieporozumienie; czeka, nie obraża się
dlatego, że nadszedł czas, kiedy trzeba więcej uwagi poświecić
rodzinie, prawom, których wcześniej nie było, a które napłynęły
i nie wiadomo, jak długo będą zabierały czas.
Subtelna
przyjaźń w nieskończoności rzeźbienia.
Zadać
pytanie, czy była? Zapytać siebie: dlaczego?
Może
zmienić zdanie? Nie mylić polubienia kogoś z przyjaźnią?
Po
czasie, poznaniu się, ma prawo przyjść rozczarowanie; nie jest to
zerwanie, jej nie było!
Przyjaźń
można naprawić.
Czas
na kawę, która przecież, wspólnie wypita, ma swój czar,
odniesienie.
Otwiera
na rozmowę albo rozgadaną ciszę.
05.2010
Już osiemnasty ale jeszcze siedemnasty dla mnie. Pogoda tu nie rozpieszcza, zimno, śniegiem sypie na przemian z gradem i deszczem. Do tego i wiatr na dodatek, z chęcią nie wychodziłabym z łóźka. Tęsknię do ciepła, do lata. Na lądzie śnieg, w Orskogfiel pół metra! U nas dziś na szczęście tylko mokro i zgniłe zimno. Tulipany nie chciały się dziś zaczerwienić, sino blade przywitały majowe święto. Dziś, w ten siedemnasty, nie było pochodu. Chyba pierwszy raz w dziejach wyspy, w każdym razie tych, w których były co roku. Dziwnie. Świat nie znosi pustki, więc w to miejsce coś się pojawiło, ale po pochodach to coś to tylko namiastka Świeta. Orkiestry grały jak zawsze, ale nie prowadzone pochodem, były lody i ciasta ale dziwny ten nowy świat w koronie. I moje urodziny były poprzez to inne. Nie takie do których przyzwyczaiłam się przez te lata mimo, że dostałam dużo gratulere med dagen. Piekne słowa o przyjaźni. Smutne. Dajace do myślenia. Powinnamm być z wiekiem mądrzejsza, ale madrość nie chodzi z wiekiem w parze, chodzi jak sobie chce.
OdpowiedzUsuńPrzyniosłam kawę i tort urodzinowy do kawy. Na biszkopcie mus truskawkowy i drugi na wierzchu mus cytrynowy, dekorowany bitą śmietaną, babanami i cytryną. Dostałam od syna. Za oknem jeszcze jasno...albo już jasno, nie wiem. Zdrowia Ci życzę jak najwięcej. Ciepło z wyspy przesyłam całe, które tu jest, to od serca. Napijmy się kawy.
J.
moja J., pamiętam, że jesteś Ich Dniem Konstytucji.
OdpowiedzUsuńOni ważni, w tym zestawieniu Ty ważniejsza.
Rozumiem Twoje czucie z tej wiosny. Nie wszystko się zapomina. A doszły zdarzenia, które nie mieściły się w żadnej przyszłości.
Pamiętaliśmy o Tobie, ale WCZORAJ było wyjątkowo trudne.
Jednak... wszystko, co przyniosłaś, nie straciło na ważności, świeżości.
Życzymy Ci wielu zdrowych pięknych Urodzin.
tulimy.
A.
Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na przyjaźń... Te trzeba "pielęgnować" , dbać o nią. Mimo wielkiej sympatii do drugiego człowieka, wolą się nie zbliżać do niego bliżej, niż na odległość podania ręki ( W obecnych czasach nawet i to nie wchodzi w grę - Realnie)... Wprawdzie przyjaźń to nie "miłość", ale wymaga poświęceń... Ja na przykład, na "przyjaciela" się nie nadaję... Unikam ludzi, unikam zobowiązań, zależności... Nie bardzo umiem sie dzielić, tym co mnie spotyka. Choć potrafię współczuć i słuchać innych, jakoś nie skoro mi do dzielenia się z nimi losem... Może to wada?. Może w czymś uszczupla we mnie "człowieka"?... Wolę podnieść rękę i pomachać - Tu jestem! ..I widzę Ciebie... Mogę pocieszać , zganić mogę...Można wiele, ale u Mnie na chęciach się kończy... Ja jakoś mało oswojony jestem : )
OdpowiedzUsuńMt.
MT, Twoje patrzenie z teraz ma wzmocniony fundament, to stan skupienia z dziś. Wyskoczyło pytanie, może i z kapelusza, dlaczego nie zignorowałeś tego tekstu? Znam odpowiedź. Nie każdemu chciałoby się machać łapką latami. Więc... Mistrzu
UsuńSłowa i Obrazu - macham łapką, reszta sama się kiedyś dopowie.
Tymczasem pozdrawiam całą moją mocą, która jeszcze we mnie Ciebie, Rodzinę - pamięcią sięgając rozważań przy Kapliczce.
Szczęśliwszego zdrowia, TM-MT, niezdartej Przyjaźni.
Alina
Witaj:
OdpowiedzUsuńWażny temat poruszyłaś. Wprawdzie lepiej mi pisać o błahych ale i w temacie przyjaźni coś powiem. Otóż, do niedawna byłem przekonany, że z moich dawnych przyjaźni przetrwała tylko jedna przez te lata. Teraz okazuje się, że jeszcze dwie przyjaźnie odezwały się z dawnych czasów. Połączyły nas bowiem wspólne przeżycia na tyle ważne, że teraz moim zdaniem wyglądają niczym puzzle, które ktoś próbuje poskładać w jakiś sensowny obraz.
Czy to nie jest próba zatrzymania uciekającego czasu? Czyżbyśmy z wiekiem zdawali sobie sprawę, że nasz czas tutaj się nieuchronnie kończy? I dlatego chcemy przeżyć dawne chwile jeszcze raz?
Cóż, dosyć o mnie.
Nadal jestem przekonany, że w Tobie tkwi akurat tyle mocy, by po każdej trudnej chwili powstać niczym Feniks.
Czy kawa jest sposobem na zamilknięcie? Czasami też a częściej na skupienie myśli na tym, co istotne. Zamysł nad odwiecznym pytaniem - jak u Ciebie - "dlaczego?" ale też nad innym: "jaki w tym sens?". Bo gdyby sensu w tym nie było, to wszystko straciłoby wartość.
Pozdrawiam serdecznie.
Przy dzisiejszej kawie dojrzałam jeszcze jedną odmianę Przyjaźni
Usuń- to ta milcząca. Jak niema, nigdy nie mówi a jest,
na zawsze w niepoddaniu się upływowi.
Za oknem jakby ciepło chciało wejść... to takie pozdrowienia zostawiam, LE.