podwodny czyli
mat na służbie a
w pamiętaniu jej oczy obrysowane
śladami scałowań
wszystkie tęsknoty wychodzące w morze
liczenie od objęcia na pożegnanie
do przyrzeczonego powrotu
czas spina pełniami
wyznania z wody wilgotne na fali
noc w opuszczeniu
silniki kołyszą tulenia
coś dziś taki markotny
macie
służba to nie poezja
mat po służbie z
nie gaś
wszędzie cię pamiętam
jak linię brzegu wyspy
na rozszalałym oceanie
macie
misternie
niegrzecznie
błądzącym zaćmieniem trafisz
rozognią się nawet oczy
zatrzepocę
lecz
twój kołnierzyk
https://www.youtube.com/watch?v=ZIsMwhEEPCA+&list=RDMM&index=5
Witaj. "Znaczy Kapitan"... Przywołałaś wspomnienia z lektury tej książki. Ciekawe, czy jeszcze są tacy kapitanowie?
OdpowiedzUsuńOdwieczne tęsknoty, wyjazdy i powroty - choć niekoniecznie takie, o jakich myślano w marzeniach.
Czy życie nie jest barwniejsze, niż opowieści o nim? Czy nie smakuje jeśli nie układa się po naszej myśli? I wreszcie: czy nie po to są różne cierpienia, aby zniechęcić człowieka do dalszych zmagań z życiem?
Myślę, że mimo wszystko człowiek nie straci chęci do życia choć możliwości korzystania z niego maleją. Chcemy żyć, chcemy kochać, chcemy pozostawić po sobie coś wartościowego potomnym.
Póki co - cieszy mnie słońce, które dzisiaj mimo lekkiego mrozu od rana rozjaśnia dzień.
Pozdrawiam serdecznie.
Za chwilę koniec lutego.
UsuńJedni wypatrują wiosny, inni... może jeszcze są?
Juro jest najważniejsze i piękna, stała pamięć - oczywiście wzmacniana kawą, czasem herbatą.
Do szczęśliwego później, LE. Do lepszego...
Jestem, czytam, będę.
OdpowiedzUsuńCo u ciebie?
JoAniu, bardzo Ci dziękuję.
UsuńCzas zrobił się wszystkim trudny, chwilami stawia na heroizm człowieka.
Jednak trzeba zliczać kolejne dni - ku pokrzepieniu.